Ostatni weekend upłynął nam koncertowo-kulinarnie. Wreszcie doczekałam się wizyty Julii w Gdańsku i miałam większą motywację, aby coś upiec. Także w piątek po konferencji "Media Biznes Kultura" i wizycie w dziekanacie (nie polecam ;) ) szybko wróciłam do mieszkania po drodze robiąc zakupy. Długo myślałam o wypróbowaniu tarty dyniowej i w końcu się zdecydowałam. Szukałam kilka dni odpowiedniego przepisu, aż w końcu zdecydowałam się wykorzystać ten według Jamiego Olivera- genialnego kucharza, którego programy często oglądamy z tatą. Myślałam, że jedynie z marchewki można zrobić smaczne ciasto, ale życie mnie zaskakuje. Następnym warzywem jakie chcę wykorzystać w wypiekach będzie cukinia. A Gdańsk nie śpi i już szuka pomysłu na ugoszczenie Marty w grudniu.
Składniki:
CIASTO
-250g mąki
-50g cukru pudru
-125g masła
-1 duże jajko
-2 łyżki mleka
NADZIENIE
-500g obranej dyni
-500ml mleka
-200g cukru
-dwie łyżeczki cukru wanilinowego
-2 duże jajka
Wykonanie:
Przesiewamy mąkę i cukier puder do miski. Dodajemy pokrojone w kostkę masło. Przecieramy wszystko w rękach aż uzyskamy drodną kruszonkę. Rozbełtujemy jajko, mieszamy z mlekiem i dodajemy do pozostałych składników. Szybko zagniatamy gładkie ciasto. Tworzymy gruby placek, zawijamy w folię i chowamy na 30 minut do lodówki.
Kroimy dynię w kostkę. Wrzucamy do średniej wielkości garnka razem z cukrem. Zalewamy mlekiem i zagotowujemy. Następnie zmniejszamy ogień i gotujemy do miękkości co jakiś czas mieszając. Po zdjęciu z ognia blendujemy do uzyskania gładkiej konsystencji i odstawiamy do ostudzenia.
Wyjmujemy ciasto z lodówki i wykładamy nim formę do tart. Nakłuwamy widelcem i znów na 30 minut wstawiamy do lodówki. Następnie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Pieczemy ciasto przez 30 minut, a później wyjmujemy je i zmniejszamy temperaturę do 160 stopni.
Masę dyniową łączymy z dwoma rozbełtanymi jajkami i znów blendujemy. Wylewamy na ciasto i pieczemy około 35 minut, aż do momentu kiedy masa będzie sztywna, ale sprężysta. Ciasto najlepiej smakuje na drugi dzień, kiedy spód staje się miękki.
Nie lubię marnować jedzenia, więc postanowiłam wykorzystać również pestki z dyni którą kupiłam. Około 15 minut przed wyjęciem tarty z piekarnika na dolną półkę włożyłam wysypane na papierze pestki i suszyłam je do końca pieczenia tarty, a później zostawiłam w piekarnika, aby ostygły wraz z nim. Są przepyszne i dużo lepsze niż te ze sklepu. Ważne, aby przed suszeniem ich w piekarniku dokładnie je umyć i pozbyć się resztek miąższu dyniowego, a następnie dokładnie osuszyć ręcznikiem papierowym.